Presja
Jeden za drugim
uciekamy z miast
czując tłok, nacisk.
Byle dalej.
Byle się wyzwolić.
Od pracy.
Od rządów.
Od presji.
Coraz szybciej
Coraz gniewniej,
działamy między sobą.
Krzyczymy na przyjaciół.
Już nie wyznajemy miłości.
O, Tak!
Błądzimy jak ślepcy,
Między ulicami miast.
Nie poznając twarzy.
Krzyczymy jak dzicy.
Nie znamy się.
To miasto.
To strach.
Kiedy pozostawieni samotnie
ciemną nocą
Wyzwoleni od miasta.
Odzyskujemy miłość,
ludzką twarz.
Dajemy szanse,
życiu,
uczuciom,
otwieramy zbłąkane
umysły.
Podążamy ku naturze.
Odwracamy twarze
ku Słońcu.
ku Miłości
Bez presji
Tak łatwiej żyć.
28 Maja 2005