LAS

Słońce już dawno zaszło  
Odleciały ptaki na zachód  
Wiatr porusza liśćmi  
Po dłoni skrada się pająk  
Gdybym mogła znaleźć drogę  
Z tego dzikiego lasu  
Skrząca woda w potoku  
Odbija liczne moje odbicia nie jedno już martwe  
Coś je dawno zabiło  
Ktoś zakopał w głębokim dole  
Zastrzelone jak bezpańskie psy  
Nie ożyją ponownie,  
Nie uśmiechną do Ciebie,  
Zostaną tu na zawsze  
 
Jedno z miliona  
Urodzone dla bólu i cierpienia  
Cząstka żywa biegnie naprzód  
Po przez potoki, urwiska, kamienie  
Za orane dłonie do krwi, piach w ustach  
W sercu lęk i ból  
 
Krzyczę i drapie pełna agresji i błota  
O ponowne wyjście  
Nie chce żyć w lesie  
Chcę wolności, bez więzów  
Zapomnij o tym szaleństwie!  
Krzyczę póki nie wyzwolę się  
Biegnę ku dolinie…  
Choćby miliony chwil miałoby to trwać  
wybiegnę  
 

13 Maja 2007